Cylinder pełen szczęścia
Sztywny kapelusz o wysokiej główce i niewielkim rondzie, noszony w XVIII -XX w. przez mężczyzn i kobiety do amazonek. To bardzo dystyngowane nakrycie głowy pojawiło się na głowach arystokracji.
W jaki sposób cylinder stał się nakryciem głowy kominiarza? Historia ta została zapoczątkowana w Londynie. Anglia zapoczątkowała wydobycie węgla na skalę przemysłową. Węgiel stał się podstawowym paliwem spalanym w paleniskach domowych.
Powszechne spalanie węgla było przyczyną wielu pożarów. Pożary te stały się plagą, która doprowadziła do bardzo znacznych zniszczeń, gdyż pastwą płomieni padały całe dzielnice Londynu. Wówczas Królowa Elżbieta I wydała dekret zakazujący spalania węgla w paleniskach domowych.
Ludność przyzwyczajona i przekonana do taniego, ekonomicznego paliwa, wbrew zakazom w dalszym ciągu używała do opalania węgla. Tym samym pożarów nie ubywało. W tym czasie powstały pierwsze tak zwane sekcje kominiarskie, które zajęły się regularnym czyszczeniem kominów. Okazało się, że czyszczenie kominów, zwłaszcza regularne i powszechne znacznie zmniejszyło, a nawet zlikwidowało zjawisko palenia się sadzy w kominach. Tym samym bardzo wydatnie zmniejszyła się liczba pożarów. W dowód wdzięczności i uznania zasług kominiarzy dla mieszkańców królewskiego Londynu, Królowa Elżbieta I nadała kominiarzom przywilej noszenia cylindrów. Od tego czasu przywilej ten rozszerzył się na całą Europę. Odtąd i inni władcy uznając duży wkład kominiarzy w bezpieczeństwo nadawali im liczne przywileje.
Cesarz Austrii Karol VI Habsburg wydał patent zwalniający kominiarzy od służby wojskowej. Dał im także przywilej noszenia uniformu z szablą i orła cesarskiego na paskach. Odbywało się to w chwilach uroczystych; na przykład kiedy kominiarze byli przyjmowani na dworze cesarskim występowali w mundurze galowym skrojonym na wzór wojskowy (stójka przy szyi, dwa rzędy błyszczących guzików, pas itp.) z cylindrem na głowie oraz szablą przy boku.
Zwyczaj ten zachował się tylko w Austrii do I wojny światowej. Krój kominiarskiego munduru i cylinder przetrwał do dzisiaj i zawędrował ostatnio nawet do Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Także w Polsce kominiarze cieszyli się przychylnością władców. Krąży anegdota, że odpoczywający Król Stanisław August Poniatowski ujrzał wyłaniającego się z kominka umorusanego kominiarza, który zawędrował do królewskiej komnaty czyszcząc szeroki komin. Kominiarz nieświadomy obecności króla przymierzył sobie do munduru królewskie ordery. Następnie odłożył je na miejsce i wyszedł ... oczywiście kominem. Król rozbawiony tą sytuacją, ale także w dowód uznania uczciwości kominiarza, który widząc wiele królewskich klejnotów i nie wiedząc, że jest obserwowany niczego nie zabrał, nagrodził go bardzo dużą sumą pieniędzy.
Lata upłynęły coraz rzadziej cylinder jest kojarzony z arystokratycznymi rodami. Jedynie kominiarze podtrzymują tradycję tego nakrycia głowy. W tym rzemiośle nakrycie głowy było odznaczeniem kariery zawodowej kominiarza. Uczeń miał prawo nosić keplik, czeladnik melonik, a dopiero zdanie egzaminu mistrzowskiego upoważniało kominiarza do noszenia cylindra. Tym samym cylinder jest znakiem doświadczenia i kunsztu zawodowego. Ta piękna tradycja nie może zaniknąć. Niech ambicją i punktem honoru każdego kominiarza będzie piękny kominiarski mundur z błyszczącymi guzikami i cylinder na głowie. Tak ubrany kominiarz przynosi więcej szczęścia, i sam jest bardziej szczęśliwy.
Źródło: Kominiarz Polski 3/99
<do góry >